Rodzice na kawę, dzieci na zabawę

Rodzice na kawę, dzieci na zabawę

Od października do grudnia br. Fundacja Instytut Wiedzy o Rodzinie i Społeczeństwie we współpracy z Wojewodą Wielkopolskim zorganizowała warsztaty z komunikacji dla małżonków między 5 a 10 rokiem po ślubie.

Dlaczego akurat dla takiej grupy i co jest w tym takiego niesamowitego? 

Dane statystyczne podają, że około 40% wszystkich rozwodów przypada w małżeństwach między 1 a 10 rokiem po ślubie. Częstym powodem rozpadu tych małżeństw są stopniowo pogłębiające się konflikty, wynikające z braku komunikacji. Znamy te historie, w których mama zostaje z dzieckiem/ dziećmi w domu, zawiesza na jakiś czas swoje plany zawodowe, tata pracuje od świtu do zmierzchu a oboje jako małżonkowie nie pamiętają już kiedy ostatnio wyszli dokądś tylko we dwoje. Często brakuje im środków na wynajęcie opiekunki do dzieci, nie ma dziadków, znajomych, dobrych cioć, którzy mogliby pomóc w opiece. Spirala się nakręca. Coraz bardziej zapracowany mąż, coraz bardziej zmęczona żona i wystarcza iskra, by bomba złych emocji wybuchła. 

Dlatego w odpowiedzi na tę sytuację powstał pomysł warsztatów „Rodzice na kawę, dzieci na zabawę”. W czasie, gdy rodzice miło spędzali czas na randce w restauracji, poznając zasady dobrej komunikacji, ich dzieci znajdowały się w osobnej sali pod opieką opiekunek. Zabawa była wyśmienita. Zarówno dla rodziców jak i dzieci był to na pewno dobry czas. Zadaliśmy prowadzącej warsztaty – p. Lilianie Kortus kilka pytań o dobrą komunikację w małżeństwie.

Zapraszamy również do obejrzenia materiałów video z warsztatów i wywiadu z prowadzącą. Wystarczy zeskanować poniższe kody QR.

Czy istnieją małżeństwa, które się nie kłócą?

Myślę, a raczej jestem przekonana, że takie małżeństwa nie istnieją. Wynika to z faktu, iż małżeństwo tworzy dwoje, często różnych pod wieloma względami, ludzi. I o ile mówi się, że „różnice się przyciągają”, o tyle z drugiej strony, im więcej różnic, tym więcej powodów do „ścierania się”. Już to, że jesteśmy kobietą i mężczyzną, determinuje wiele obszarów do nieporozumień, gdyż inaczej myślimy, inaczej postrzegamy różne sytuacje, mamy inną wrażliwość, inny sposób rozpoznawania, przeżywania i eksponowania emocji. Jeśli na to nałożymy swoje doświadczenia życiowe, swoje wyobrażenia, oczekiwania i intencje (dotyczące małżeństwa i rodziny), to niemożliwym jest, aby żyć ze sobą przez lata i się nie kłócić.

  Skoro już wiemy, że w każdym małżeństwie dochodzi do kłótni, istotne jest, jak małżonkowie wymieniają swoje poglądy, jak prezentują różnice zdań. Czy w czasie takiego spotkania zmierzają do uzyskania porozumienia czyli konsensusu, czy też za wszelką cenę i różnymi metodami próbują przeforsować swoje zdanie, tak, aby „ostatnie słowo” należało do jednego z nich.

Generalnie taka postawa i taki sposób rozmawiania o rzeczach i na tematy dla małżonków istotne – bo tym właśnie jest kłótnia – przyczyniają się do niszczenia relacji i osłabiania więzi w małżeństwie, a nie do jej budowania i wzmacniania.

O co najczęściej kłócą się małżeństwa?

Małżonkowie kłócą się o różne rzeczy i niestety, każda sytuacja może stać się powodem kłótni. Wymieniłabym następujące: 

  •  praca (kto i ile czasu spędza w pracy)
  •  brak pracy i sposoby jej poszukiwania 
  •  wydawanie pieniędzy (w jakiej ilości i na co)
  •  zaangażowanie w czynności domowe
  •  tradycje, wyniesione z domów rodzinnych
  •  priorytety
  •  metody wychowawcze (jak wychowywać dzieci) 
  •  sposoby spędzania wolnego czasu (w tym wakacje, urlopy, święta)
  •  kontakty intymne
  • zainteresowania i hobby
  •  kontakty towarzyskie (wspólne lub jednej ze stron)
  •  praktyki religijne i rozwój sfery duchowej
  •  stan zdrowia któregoś z członków rodziny 
  •  spotkania z rodzicami, teściami itp.

To, że którykolwiek z tych tematów (często ważny dla budowania relacji małżeńskiej czy rodzicielskiej) staje się ostatecznie powodem kłótni, pokazuje nie tyle, że nie umiemy prawidłowo uchwycić problemu, ile (i to jest bardzo istotnie), że mamy trudności w komunikowaniu o swoich potrzebach, bezpośrednio wynikających z danej sytuacji. 

Skoro już się kłócimy jako małżonkowie, to o czym warto pamiętać, przygotowując się do trudnej rozmowy z żoną/mężem?

Przygotowując się do trudnej rozmowy z żoną / mężem, warto wcześniej dokładnie sformułować temat rozmowy i nasze potrzeby z nim związane. Mieć gotowość i otwartość na wysłuchanie zdania i poznanie potrzeb drugiej strony. Wtedy dajemy sobie szansę na sformowanie rozwiązania dobrego dla obu strony. (Nie polecam w małżeństwie stosowania zasady kompromisu – ale to temat na inną rozmowę). 

Takie przygotowanie do rozmowy ułatwia trzymanie się tematu, dyskutowanie o rzeczach istotnych, rozpoznawanie emocji pojawiających się w czasie rozmowy i umożliwia adekwatne zachowanie się. Dzięki temu nie obrażamy siebie, nie dotykamy, w niewłaściwy sposób, spraw bliskich członków naszej rodziny (rodziców, rodzeństwa jednej czy drugiej strony). 

Mówiąc o przygotowaniu do trudnej rozmowy z żoną / mężem, nie sposób również nie wspomnieć o tzw. intencji kłótni. Czyli – czy spotykamy się na rozmowie po to, żeby podczas wymiany zdań dojść do porozumienia i sformułować rozwiązanie satysfakcjonujące obie strony? Czy też zależy nam na tym i spotykamy się tak naprawdę po to, aby zranić tę drugą osobę, żeby na jej „poczuciu przegranej” budować swoje „poczucie zwycięstwa”. Jeśli z takimi intencjami podchodzimy do rozmów, to musimy liczyć się z tym, że relacje zamiast się wzmacniać, będą słabnąć, a małżonkowie coraz bardziej oddalać od siebie. 

Czego nigdy nie powinno się mówić podczas kłótni? 

Rzeczywiście, są pewne słowa, zwroty, tematy, których nie należy używać w czasie kłótni, ponieważ kiedy one padną z ust jednej ze stron, to zamiast budować porozumienie, zaczniemy skutecznie budować blokady w komunikacji. Taka sytuacja niewątpliwie utrudnia proces wymiany informacji, mówienie o swoich potrzebach i słuchanie z uwagą współmałżonka. Lista wypowiedzi stanowiących blokady jest długa. Myślę, że warto wymienić następujące:

  • już cię nie kocham 
  • nigdy cię nie kochałam (em) 
  • moja mama miała rację, ostrzegając mnie przed ślubem z tobą
  • żałuję, że nie posłuchałam mojej mamy 
  • jesteś najgorszym mężem jaki mógł mi się trafić / jesteś najgorszą żoną jaka mogła mi się trafić 
  • trzeba było wyjść za …, trzeba było ożenić się z …. 

Nie obrzucamy się przezwiskami, nie dotykamy werbalnie tzw. „czułych punktów” żony / męża, nie wydajemy ocen i opinii na temat funkcjonowania żony / męża w innych rolach społecznych, np.: 

  • „jesteś tak samo beznadziejnym mężem jak i ojcem”, „jesteś tak samo beznadziejną żoną jak i matką” 
  • „Twój ojciec jest (był) taki sam, więc nie ma co się dziwić”
  • „ Nie wiem, jak trzeba być głupim (ograniczonym, jakim idiotą …), żeby nie wiedzieć, że … (aby nie domyślić się, że …)”

Nie wracamy też do tematów i sytuacji (czasami bardzo trudnych, jak np. zdrada), jeśli dana sprawa została wyjaśniona, zakończona, wybaczona i doszło między małżonkami do pojednania. Na marginesie: jeśli przy traumatycznych dla małżeństwa sprawach nie zostały wykonane te kroki, to niestety prędzej czy później, przy kolejnych kłótniach, jedna lub druga sytuacja bolesna zostaje wyciągnięta, np.: 

  • „…, to nie ja ciebie zdradziłam/łem” 
  • „Jak Ci nie pasuje, to idź do …” itp.

W kłótniach też nie używamy tzw. dużych kwantyfikatorów, tzn.: 

  • „Z Tobą nigdy nie można się dogadać (dojść do porozumienia)” 
  • „Ty zawsze musisz postawić na swoim”
  • „Już nigdy Ci nie zaufam” 
  • „Do niczego się nie nadajesz”
  • „Ty wciąż wracasz do tamtej sprawy” 
  • Ciągle coś obiecujesz i jak zwykle nic z tego nie wynika” itp.

A jeśli sami nie radzimy sobie z naszymi problemami? Kto mógłby nam pomóc poprawić nasze relacje? Czy z każdym problemem małżonkowie są w stanie poradzić sobie sami?

Może zacznę od odpowiedzi na ostatnie pytanie. Niestety, nie z każdym problemem małżonkowie są w stanie poradzić sobie sami. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka. Najważniejsze z nich to:

  • Zauważenie bądź uznanie przez obie strony, że dana sytuacja jest problemowa. Czasami jeden ze współmałżonków opisuje drugiemu sytuację, która dla niego stanowi problem, a z drugiej strony słyszy: „Przesadzasz”, „Jak zwykle się czepiasz”, „Ty wszystko wyolbrzymiasz”
  • Kiedy urazy i wspólna niechęć, nie tyle do rozwiązania problemu, ile do siebie nawzajem urosła tak, że nie chcemy już ze sobą rozmawiać, nie widzimy możliwości wypracowania jakiegokolwiek satysfakcjonującego rozwiązania
  • Kiedy jednej ze stron przestało już zależeć na czymkolwiek, co dotyczy relacji małżeńskiej czy rodzinnej i przyjmuje postawę totalnej bierności.
  • Kiedy każda próba rozwiązania sytuacji problemowej stanowi okazję do kolejnego, być może bardziej dotkliwego, „zranienia” męża / żony.

W takich sytuacjach warto skorzystać z pomocy osób trzecich, ważne – niezaangażowanych emocjonalnie w tę sprawę, np.: mediatorów rodzinnych, terapeutów, psychoedukatorów, doradców życia rodzinnego, kierowników duchowych, czasami warto też udać się na konsultacje do lekarza psychiatry.

Jest Pani mediatorem rodzinnym. Na czym polega Pani praca? 

Zadaniem mediatora rodzinnego jest towarzyszyć stronom konfliktu w trakcie rozmów, mających prowadzić do osiągnięcia porozumienia. Pomagam małżonkom w zmaganiach na drodze poszukiwania rozwiązań, sformułowanych przez nich problemów, ponieważ w mediacji uznaje się (i słusznie), że strony są ekspertami od własnego konfliktu i że jedynie one mogą wypracować najlepsze dla siebie porozumienie. Udzielam zatem potrzebnego wsparcia w pracy nad kwestiami będącymi osią konfliktu. Moje działanie zorientowane jest głównie na „tu i teraz”, tak aby wzajemne uprzedzenia i wrogie emocje nie przeszkadzały małżonkom w rozwiązaniu konkretnego problemu. A ostatecznie, jeśli jest taka wola i decyzja stron, pomagam w dojściu do ugody poza salą sądową.